Rozmiar czcionki: Ab Ab Ab

Kolorowy świat łat - warsztaty patchworkowe

       Patchwork narodził się w Anglii z... biedy. Jego źródłem są łaty (z ang. patch) naszywane na dziury, przetarcia czy pęknięcia. Ponieważ nic nie mogło się zmarnować, ze zniszczonych, znoszonych ubrań wycinano najmniejsze fragmenty, które były w miarę całe i mocne,
i naszywano je na materiał z worków po mące. Powstające w taki sposób nowe części garderoby dzięki podwójnej warstwie były dodatkowo dość ciepłe. Zdolne gospodynie tworzyły na tyle interesujące wzory sukien czy narzut,
że pod koniec XIX wieku pomysł zszywania z łatek został przejęty przez mieszczanki. Ich narzuty, bieżniki, osłonki
na czajniki czy poduszki powstawały ze starych jedwabnych i brokatowych sukni balowych. Kawałki tych szlachetnych materiałów zszywane były ozdobnymi nićmi, a całość ozdabiano guzikami, koralikami, piórami albo koronkowymi aplikacjami. Tak narodził się styl wiktoriański w patchworkowym rzemiośle.

       Ciekawy jest też styl pionierów amerykańskich (zwany quiltem od quilting – pikowanie), wywodzący się od pierwszych osadników przybyłych z Anglii na Mayflower. Charakteryzuje się dużym, umieszczonym centralnie kwadratem, wokół którego doszywano mniejsze, kwadratowe lub prostokątne elementy.

       Piękną tradycją było przygotowywanie patchworkowej tkaniny dla panny młodej. Zszywana była
z fragmentów wszystkich jej sukienek noszonych od dzieciństwa. W specyficznym klimacie – mającym swe korzenie zarówno w surowych warunkach życiowych, jak i w surowej religii – wykonywanie tkanin
z kolorowych skrawków pozwalało na okazywanie uczuć, ujawnianie skrytych emocji, dzięki czemu gotowy produkt mówił wiele o autorze i o jego relacjach z osobą obdarowywaną.

       Współcześnie patchwork jest sztuką – jego tworzeniem zajmują się artyści plastycy, mają go w swej ofercie wybitne krawcowe. Jako dziedzina sztuki uprawiany jest przez amatorów, dla których ma nie tylko walory estetyczne i użytkowe, ale daje też możliwość integrowania się z zarażonymi podobną pasją ludźmi. Taką właśnie towarzyską stronę szycia patchworków (w Ameryce zwaną quilting bee) doskonale znają panie uczestniczące
w warsztatach odbywających się raz tygodniu w ramach zajęć artystycznych organizowanych przez Centrum Aktywności Seniora w Gdyni.

       Warsztaty prowadzi pani Beata Kosobudzka, ekonomistka, krawcowa z zamiłowania. W patchworku zakochała się kilka lat temu. Gdy zaczynała stosować tę technikę szycia, nie wiedziała nawet, że to jest właśnie patchwork! Zaczęło się od pięknej akcji, w której wzięła udział wiele lat temu: „Kołderka za jeden uśmiech” (więcej o samej akcji na stronie: http://www.kolderki.org/kolderki/index.php). Sama o sobie mówi, że jest
„genetycznie obciążona szyciem”, bo już jej babcia zajmowała się krawiectwem. Często powtarzała,
że „krawiectwo to najgłupszy zawód świata, bo najpierw tnie się cały kawał materiału, żeby go potem pozszywać”. Słowa babci traktuje pani Beata z przymrużeniem oka, jest prawdziwą pasjonatką tego, co robi
i ciągle sprawia jej to ogromną przyjemność.

       Otwarte warsztaty patchworkowe odbyły się w Centrum Aktywności Seniora 11 czerwca. Panie Teresa Sobol, Irena Michalska-Gabszewicz, Tamara Bielecka oraz oczywiście Beata Kosobudzka prezentowały swoje prace i opowiadały o technice ich wykonania. W spotkaniu wzięły też udział osoby, które we wcześniejszych latach uczestniczyły w zajęciach.

       Patchworki powstałe podczas warsztatów często są wspólnym dziełem wszystkich uczestniczek, wiele jest także prac indywidualnych. Panie korzystają z maszyny do szycia i specjalistycznych narzędzi
do mierzenia i cięcia materiału. Materiał pozyskują z różnych źródeł, najczęściej pochodzi on z niepotrzebnych elementów garderoby. Ponoć świetnie nadają się męskie koszule i krawaty! W tej sztuce znalezienie odpowiedniego materiału pochłania najwięcej czasu. Potem materiały poddaje się dekatyzowaniu. Podstawowym warunkiem przydatności materiału jest jego skład gatunkowy, powinien zawierać minimum 50% bawełny.

       Pani Beata uczy, jak skomplikowane wzory wykonać w prosty sposób i świetnie to się jej udaje. O sposobach szycia w technice patchworku mówi, że trzeba poznać „sztuczki i kruczki”. Szycie wciąga – co do tego są zgodni wszyscy uczestnicy zajęć. Wzorów jest nieskończenie wiele i to jest w tym najciekawsze. Wzory mają swoje międzynarodowe nazwy (z pochodzenia amerykańskie), np.: kalejdoskop, droga pijaka, ślady traktora, seminole, chata z bali, patchwork akwarelowy, muszelki, gwiazda Ohio, lecące gęsi, piramidy, liść klonu, laleczka Sue, 9 łat, ogród babuni, okna katedry i wiele innych.

       Podczas otwartego spotkania można było obejrzeć prace powstałe na warsztatach. Było tam wiele użytkowych przedmiotów: przepiękne poduszki na krzesła, kołderki, serwety, serwetki, gobeliny, okładki na kalendarz czy notes, a nawet pudełka na cukierki, maskotki i bombki choinkowe. Część prac powstało z inspiracji prowadzącej, która „zadała” wzór i kształt przyszłego dzieła. Autorki bardzo chętnie prezentowały też prace, które powstały według ich własnego pomysłu. Uczestniczki warsztatów stanowią kameralną, kilkuosobową grupę prawdziwych pasjonatek. Patchwork wymaga wiele cierpliwości,
ale przyjemność z samego szycia, a potem radość z efektu to najlepsza nagroda. Mimo żmudnej pracy wszystkie panie wykonują ją z wielkim entuzjazmem i wkładają w szycie mnóstwo serca. Chętnie zarażą swoją energią inne osoby chcące spróbować swoich sił w szyciu – wszyscy chcący zasilić to grono od przyszłego roku akademickiego będą mile widziani.

Więcej zdjęć znajduje się w GALERII>>

 

Wróć